"Czarny wygon. Słoneczna Dolina" Stefan Darda

Czarny Wygon. Słoneczna Dolina. - Stefan Darda

Cudze chwalicie, własnego nie znacie. Tak trzeba powiedzieć o twórczości Pana Dardy. Polski autor, który specjalizuje się w literaturze grozy i niestety kojarzony jest raczej przez nielicznych. Mi samemu udało się zarazić siostrę jego twórczością, lecz sam dopiero teraz mogłem zasiąść do lektury. Gdy jednak juz zasiadłem, to ciężko było wstać.

 

"Słoneczna Dolina" to historia zapomnianej przez Boga i ludzi wsi Starzyzna nieopodal Zwierzyńca na Lubelszczyźnie. Opowiedziana jest z dwóch perspektyw. Pierwsza to wspomnienia studenta Rafała który przez przypadek trafił do przeklętej wioski, lecz po pewnym czasie udało mu się z niej wydostać. Spisał on swoje przeżycia w formie zapisków i zwrócił się z nimi do redaktora pewnego warszawskiego pisma o tematyce paranormalnej, Witka o pomoc w ich publikacji. Witek postanawia zapoznać się ze sprawą i przyjeżdża nieopodal Zwierzyńca, aby zbadać szczegóły. On to właśnie jest drugim narratorem, który przybliża nam czasy obecne. Obydwaj panowie zostają sprzymierzeńcami i razem starają się zapobiec złu, które zaczyna się rozprzestrzeniać w okolicy. Aby jednak tego dokonać, muszą odkryć tajemnicę Starzyzny, a to nie będzie już takie proste. Na pewno też, nie będzie bezpieczne.

 

Stefan Darda potrafi pisać w bardzo prosty i przyjemny w odbiorze sposób. Historia przez niego pisana cały czas prze do przodu i czytelnik nie może się oderwać, gdyż chętnie poznałby kolejne losy bohaterów. Osiąga to wieloma sposobami: krótkimi rozdziałami, licznymi zawieszeniami akcji oraz bardzo dynamicznym scenariuszem. Jednocześnie przemyca w powieści dużo bardzo malowniczych opisów przyrody unikając przy tym większych przestojów. Otrzymujemy  więc dużą dawkę akcji, sporo elementów grozy, kilka krwawych szczegółów, wątek miłosny oraz nierozwiązaną zagadkę. I wszystko to w zaledwie dwustu stronach tekstu. Może i to niewiele, lecz przyznać trzeba, że lepiej nie dało by się zagospodarować tej przestrzeni.  

Muszę przyznać, że na mnie ta książka podziałała w szczególny sposób, gdyż w niedalekiej przyszłości planowałem wycieczkę w okolice opisywane w tej powieści. Dzięki temu zacząłem szczegółowo przeglądać mapę i już wiem w które rejony się zapuścić. Przyznać musicie, że czytanie o miejscach dobrze znanych powoduje zupełnie inny odbiór lektury. A w przypadku lektury grozy efekt jest jeszcze mocniejszy.

 

Normalnie ponarzekałbym trochę na mizerną objętość ksiażki albo na zakończenie, które wypada w momencie gdy zaczyna się robić na prawdę ciekawie. Dzisiaj jednak tego nie zrobię, ponieważ czytam wydanie zbiorcze, a więc mam dwie części w jednym tomie. Dzięki temu nie muszę nawet sięgać na półkę. Wystarczy tylko przewrócić stronę i wrócić do przeklętej wioski. Tak też robię. Wam też polecam