"Droga cienia" Brent Weeks

Wygrałem w pewnym konkursie podobno niezłą książkę. Problem w tym, że był to trzeci tom trylogii. Aby więc rozpocząć lekturę "po bożemu" zaopatrzyłem się w dwie pierwsze części i rozpoczałem lekturę, czekając aż moje ostatnie zamówienie w księgarni zostanie zrealizowane. I muszę się wam przyznać, że chciałbym, aby ta przesyłka szła jak najdłużej, ponieważ wsiąkłem.
"Droga cienia" opowiada historię młodego chłopca Merkuriusza, który w żyje w slamsach w stolicy pewnego wyimaginowanego kraju. Jego codzienność to ciągła walka o przeżycie, jedzenie i zachowanie godności. Ma jednak dwójkę przyjaciół, dzięki którym ta egzystencja zachowuje jakiś sens. Mają plan na przyszłość jak uciec z tej społecznej kloaki, lecz wymaga on czasu i cierpliwości. Tego pierwszego zaczyna jednak brakować, gdy w Gildii do której należą coraz większą władzę zaczyna zdobywać okrutny i lubujący się w przemocy i zastraszaniu Szczur. Chcąc zdusić w zarodku wszelkie próby oporu upokarza i wykorzystuje przyjaciół Merkuriusza, nie zostawiając mu dużego pola do manewru. Aby wyrwać się spod władzy tyrana zgłasza się na ucznia do najbardziej znanego w mieście skrytobójcy Durzo Blint'a. Jednak by u niego terminować, najpierw musi okazać posłuszeństwo i wykonać pewne zadanie. Zadanie, które może być zbyt trudne dla dwunastolatka. Nie ma jednak czasu na zwłokę, ponieważ pętla wokół niego i jego przyjaciół zaciska się coraz bardziej.
Tak rozpoczyna się historia, która z każdą przerzuconą stroną wciąga coraz bardziej. Dlaczego? Wpływa na to kilka czynników. Tego, że Merkuriusz zostaje uczniem Blinta można się domyślić. Ale już sam proces edukacji i wdrażania się w przyszły zawód jest bardzo interesujący. Tajniki zawodu siepacza potrafią na długą chwilę przykuć naszą uwagę, tak samo jak relacja uczeń-nauczyciel.
Kolejna sprawa, to pozostałe postacie. Oprócz naszego głównego bohatera poznajemy też młodego lorda Logana, który przesycony rycerskimi cnotami zbyt wcześnie musi wziąć na siebie dużą odpowiedzialność, Mamę K, która jest burdelmamą największych domów rozkoszy w okolicy oraz powierniczką jednych z większych sekretów miasta, lorda Drake, który wziął Merkuriusza na wychowanie w swojej chrześcijańskiej rodzinie, lecz którego przeszłość nie była tak nieskazitelna niż by chciał oraz wędrownego maga, który podążając za proroctwem swego przyjaciela trafia na dwór Logana nie będąc pewnym jakie jest jego przeznaczenie. To tylko kilka przykładów, lecz możecie już zauważyć, że każda z tych postaci jest głęboka i odgrywa bardzo ważną rolę w fabule. Co więcej, jest jeszcze wiele postaci, które wspomniane na początku powieści pojawiają się późniejszym okresie. I to nie jako statyści, lecz pełnoprawne i ważne persony. Ten sposób wyławiania wcześniej juz znanych osób i budowania wokół nich fabuły przywodzi mi na myśl twórczość pana Martina. I powiem wam, że nie jest to jedyne podobieństwo, jakie znalazłem między tymi autorami.
Intrygi bowiem i rozbudowana fabuła, która stopniowo, lecz nieubłaganie się rozkręca są stanowczo w stylu "Gry o tron". Początkowo jeżeli nie jesteśmy uważnymi czytelnikami, może nam umknąć kilka wątków, lecz później nie ma szans aby się zgubić. Od połowy lektury książkę po prostu się pochłania.
Mógłbym wymieniać jeszcze kilka mocnych stron powieści Weeks'a, lecz może lepiej abyście sami sie przekonali jak jest dobra. Oczywiście znajdzie się trochę niedociągnięć jak pewne niejasności w fabule, albo kilka postaci, które pojawiają się z nikąd jak diabeł z pudełka, robią swoje i zaraz znikają. Zostawia to pewne niedomówienia, lecz wiedząc, że mam jeszcze dwa tomy przed sobą jestem wręcz pewien, że znajdę tam odpowiedzi. Nie tracę więc czasu i biorę się za lekturę. Wam też polecam