"Przygody Sherlocka Holmesa" Sir Arthur Conan Doyle

Przygody Sherlocka Holmesa (Sherlock Holmes #3) -  Arthur Conan Doyle, Ewa Łozińska-Małkiewicz

Po roku przerwy wracam do przygód najsłynniejszego detektywa wszech czasów. Po pierwszych dwóch powieściach przyszedł czas na zbiór opowiadań. Czy warto sięgać po tą pozycję? Czy w dzisiejszych czasach przygody Sherlocka są dalej aktualne? Czy facet, który ma na imię Conan i tytuł szlachecki mógłby napisać coś kiepskiego? Przekonacie się już za chwilę.

 

Jak już wspomniałem tym razem zostajemy uraczeni dwunastoma opowiadaniami detektywistycznymi. Jedne traktują o poważnych zbrodniach, inne natomiast opowiadają o prostych, trywialnych wręcz zagadkach, z którymi ludzie przychodzą do Sherlocka. I to on jak można się domyśleć jest tu postawiony na pierwszym miejscu. Dzięki umiejętnościom dedukcji, oraz obserwacji rozwiąże każdą sprawę, chociaż z biegiem czasu widać, że jest coraz bardziej znudzony. Poziom poszczególnych opowiadań jest bardzo zróżnicowany. Są takie, które trzymają w napięciu do końca, ale bywają i prościutkie, których rozwiązania można sie domyśleć juz po kilku stronach. Jak w każdym zbiorze opowiadań bardzo trudno utrzymać ten sam, wysoki poziom. Jednak, pomimo niedociągnięć fabularnych w kilku przypadkach, nadal czytało mi się to bardzo przyjemnie. Dlaczego? Otóż nie ważne były najczęściej okoliczności popełnienia przestępstwa(lub przewinienia) lecz sposób w jaki Sherlock dojdzie do rozwiązania. Proces odtworzenia wydarzeń, oraz umiejętność obserwacji są tu najbardziej wciągającym elementem zbioru opowiadań. Niektórych może drażnić maniera Holmesa, gdy po kilku zdaniach swojego klienta oznajmia, że zna rozwiązanie, ale z nikim się nim nie podzieli. Owszem, jest to wkurzające. Mnie jednak najbardziej bolała długość opowiadań. Ledwo się wkręciłem, to już sprawa została rozwiązana. Widocznie dużo bardziej pasują mi powieści i inne dłuższe fory literackie, gdzie mam czas na blizsze poznanie bohaterów, oraz na zagłębienie się w fabułę. Tak było zarówno w 'Studium w szkarłacie" jak i w "Znaku czterech". Tutaj musiałem potraktować ten zbiór, jako mały przerywnik na wolną chwilę. Albo w przerwie w pracy, albo jedno opowiadanko przed snem. na więcej jednorazowo nie miałem ochoty, wiedząc, że i tak długo nie potrwa. To chyba jedyny mój zarzut.

 

"Przygody Sherlocka Holmesa" to doskonała lektura gdy macie niecałą godzinkę wolnego czasu. W przerwie na lunch albo przed snem. Krótkie, wartkie opowiadania tak na jeden raz. Na dłuższe posiedzenie się nie nadaje, ale w swojej kategorii polecam serdecznie