"Studnia wstąpienia" Brandon Sanderson

Miałem poczekać do urodzin. Ale gdy delikatnie uszkodzona książka spojrzała nam mnie z półki outletu kusząc połową ceny nie zostało mi nic innego, niż rozpocząć lekture kilka miesięcy wcześniej. No i teraz mam zgryz. Bo za szybko się skończyła, oczywiście :)
Sanderson to dla mnie największe odkrycie ostatniego czasu. Gość pisze niesamowicie i nawet nieco ckliwe momenty, albo motywy które powtarza w kilku swoich ksiażkach nie są w stanie tego zepsuć. Czego spodziewać się po 'Studni wstąpienia"? Już śpieszę z wyjaśnieniami. Przede wszystkim mamy tu do czynienia z kontynuacją "Z mgły zrodzonego" w odstępie dwuletnim. Znaczy to, że bohaterowie mieli pewien czas aby oswoić się z nową sytuacją w świecie. W wyniku zakończenia poprzedniego tomu i obaleniu Ostatniego Imperatora władzę przejął młody Elend i postanowił wprowadzić swoje nowatorskie i całkowicie teoretyczne pomysły rządzenia w życie. Wyszło mu to w taki sposób, że ościenni dowódcy postanowili zawłaszczyć sobie dawną stolicę. Stoi wiec teraz przed dylematem jak uchronić miasto i jego mieszkańców przed rozlewem krwi. Vin natomiast stała się cenną kartą przetargową, która szachuje poczynania agresorów. W międzyczasie natomiast coraz mocniej czuje przyciąganie w bliżej nie określonym kierunku oraz fascynuje ją historia poprzedniego imperatora. W przeszłości bowiem kryje sie odpowiedź na wiele obecnych pytań.
Sanderson przecudnie kreuje światy wraz z nowatorskimi systemami magicznymi. To już wiedziałem wcześniej po kilku jego poprzednich książkach. Teraz natomiast dorzucił do tego długo planowe strategie rozwoju fabuły. Po pierwszym tomie byłem zachwycony, lecz kila rzeczy nie dawało mi spokoju. Teraz już wiem , że autor umieścił te zajawki celowo, aby później rozwinąć temat.To nie było tak, że napisałem powieść i można na tym zakończyć. O nie, tu kryje się cała historia rozplanowana już od pierwszych stron pierwszej części. Za całokształt należy Sandersona bardzo pochwalić. Teraz również zostawił kilka furtek, które mam nadzieję otworzyć w kontynuacji. Jedyny minus, o którym już wspomniałem, to trochę zbyt ckliwy wątek miłosny głównych bohaterów. Ale przy takim zwrocie akcji na zakończeniu, ta mała niedogodność odchodzi w zapomnienie bardzo szybko.
'Studnia wstąpienia" jest książką świetną. Już teraz wiem, że autor wpada do mojego absolutnego TOPu pisarzy i pewnie zagości tam na długo. Fakt, że byłem w stanie zarywać nocki aby doczytać jeszcze kilak stron, co nie zdarzyło mi się już od dawna niech będzie wystarczającym wyznacznikiem jakości tej prozy. Miodzio. Brać i czytać!