"Grimm City. Wilk!" Jakub Ćwiek
Kończę tą pozycją moje Pyrkonowe zakupy. Zakupy, które robiłem pod wpływem chwili, bardziej oczami niż rozumem i dobierane byle więcej, ob będzie promocja 3 za 1. Na ostatek zostały mi dwie ostatnie pozycje Ćwieka, którego lubię i doceniam za pomysłowość. Tym razem totalnie mnie zaskoczył. Jeżeli chcecie się dowiedzieć dlaczego, czytajcie dalej.
Ogladaliście stare gangsterskie filmy? Takie gdzie detektyw w obowiązkowym prochowcu i kapeluszu przemierza mroczne zaułki miasta, w którym zawsze pada a złoczyńcy wychylają z co drugiej bramy? Jeżeli tak to wiecie jak to będzie wygladało. Ćwiek zabiera nas do Grimm City, które żywcem wyjęte jest z filmów noir, gdzie kilka rodzin gangsterskich toczy ze sobą nieustającą wojnę, a policja niby coś robi, ale w sumie to chyba tylko udaje. I w tym mieście dochodzi do fali zbrodni, w wyniku której życie tracą taksówkarze. Niebezpieczeństwo jest bardzo realne, nic więc dziwnego, że jeden z przestraszonych kierowców prosi swojego współlokatora Alffiego, muzyka który łapie się każdej możliwej fuchy o zastępstwo. Niestety nasz grajek przez przyjecie tego zlecenia wplątuje się w dużo większe problemy, niż mu się wydaje.
Jest mroczno. Jest depresyjnie, bo Grimm City w związku z rozwiniętym przemysłem wydobywczym pokryte jest ciągle sadzą i ciemną oleistą substancją. I jest całkowicie inaczej niż w innych ksiażkach Ćwieka. Jakiekolwiek nawiązania do fantastyki kończą się na nazwie miasta i jej legendzie założycielskiej. Popkultury też wiele nie zobaczymy. Coś wręcz niesłychanego dla tego autora. Humoru też niezbyt wiele, a gdy już się pojawia jest to raczej jakaś cięta riposta rzucona przez zaciśnięte usta albo słodko-gorzki dowcip. I w tym gęstym klimacie Alffie który stara się przeżyć. Początkowo myślałem, że jest on głównym bohaterem, lecz z czasem okazuje się, że dwaj gliniarze, niegdyś partnerzy przejmują tę rolę. Razem zmierzają ku rozwiązaniu spawy zabójstwa innego policjanta po drodze nie bojąc się robić posunięć, które są daleko od litery prawa. A gdy dochodzą do rozwiązania, okazuje się, że jest to tylko wierzchołek góry lodowej. Więc trzeba kopać dalej. Pomoże w tym Alffie bo nie ma wyjścia ale i pomoże wścibska reporterka, szukająca świetnego tematu na artykuł. Wszyscy bohaterowie idealnie wpasowują się w zamysł autora i w świat nam przedstawiony. Akcja jest powolna i ciagnie się niczym smoła, ale to też nie jest wadą, ponieważ tak to powinno wygladać w noire. Dla miłośników takiego klimatu Ćwiek stworzył perełkę, ale...
"Przyznaj spodziewałeś się baśni.." widnieje na okładce. I owszem, spodziewałem się. Albo większego nawiązania .A tutaj jest kryminał ozdobiony kilkoma motywami bajowymi. Myślałem bardziej o czymś pokroju "Chłopców" a nie tak poważnej pozycji. I wiecie co? Ja nie lubię noir! To absolutnie nie mój klimat. I czytając "Grimm City.." zrozumiałem to z całą pewnością. A szkoda. Bo książka jest bardzo dobra w ramach tego gatunku oczywiście .Dlatego więc taka a nie inna ocena. Doceniam pracę autora i zbudowanie klimatu, ale to raczej nie dla mnie. Lecz jeżeli lubisz czarno-białe filmy i facatów w kapeluszach to nie wahaj się, to jest książka dal Ciebie!