"Wilcze leże" Andrzej Pilipiuk

Wilcze Leże - Andrzej Pilipiuk

Wielki Grafoman powraca. Znów uraczył nas zbiorem opowiadań gdzie prym wiodą Rober Storm i doktor Skórzewski. Czy i tym razem będzie to dla mnie droga przez mękę i ciągłe narzekanie na słabą formę pisarza? Czytajcie, a się dowiecie.

 

Czeka nas 9 opowiadań, z których 2 traktują o doktorze Skórzewskim, 5 o moim nielubianym archeologu Stormie oraz 2 niezależne. Co do tematyki jest bardzo różnorodnie. Są poszukiwania zaginionej relikwii, porachunki z rosyjskimi służbami specjalnymi, próba dostarczenia listu nieboszczyka czy też historia żydowskiej dziewczynki w trakcie okupacji oraz dobry tekst o miłości do mumii. Jak widzicie przekrój jest bardzo duży, lecz można te opowiadania podzielić na 3 grupy.

 

Grupa pierwsza to opowiadania o Robercie Stormie. Generalnie czegos zawsze szuka, dużo podróżuje, wykazuje się niezwykłą wiedzą i tęskni za czasami minionymi, mimo, że ma nieco ponad 30 lat. Jeżeli lubicie wiele dywagowań, snucia domysłów i roztrząsania drobiazgowo różnych opcji to będzie coś dla was. Do mnie jednak ta postać nie przemawia, lecz jest to opinia, która wykształciła się przez kolejne tomy opowiadań i ma juz ugruntowana pozycję. W najbliższym czasie raczej zdania nie zmienię.

 

Druga grupa to opowiadania o doktorze Skórzewskim. Niegdyś moim ulubionym bohaterze literackim. Tutaj Pilipiuk bardzo wyraźnie pokazuje, że nie ma na ta postać więcej pomysłów. Jedno opowiadanie o masowym prześwietlaniu dzieci w celu poszukiwania źródeł gruźlicy kończy się w momencie gdy znajdują coś ciekawego. Drugie jest totalnie o niczym. Można go streścić sentencja"idzie lepsze" i tyle. Szkoda mi bardzo, że taka postać jak Skórzewski jest tak marnowana. Proponuję autorowi, żeby odpuścił doktora skoro nie ma na niego pomysłu, bo to tylko mu szkodzi.

 

Trzecia grupa to 2 opowiadania niezależne. Pierwsze opowiada o ukrywaniu się w lesie Lubelszczyzny żydowskiej dziewczynki w czasach Drugiej Wojny Światowej, a drugie to dochodzenie okoliczności bardzo nietypowego samobójstwa z mumią w tle. I jest to najlepsza część tego zbioru opowiadań. Poprowadzone od początku do końca, bez urwania narracji w kluczowym momencie i z ciekawą fabułą. Na upartego można znaleźć kilka bezsensownych zachowań, ale nie zmienia to faktu, że te opowiadania czytało mi się najlepiej. I więcej czegoś takiego bym w przyszłości poczytał.

 

 

Pilipiuk przyzwyczaił mnie już, że pisze co mu do głowy przyjdzie a później porzuca pomysły. Wiadomo też, że jest autorem bardzo płodnym i wypuszcza w świat po kilak książek rocznie. Niestety z ilością nie idzie w parze jakość. Ot zwykłe czytadła, które zapomina się kilka dni po lekturze. Nie inaczej jest i tym razem. Już teraz nie pamiętam dokłądnie o czym było konkretne opowiadanie a skończyłem czytać 3 dni temu. Wolałbym czytać ksiażki Pilipiuka dwa razy rzadziej, ale lepiej dopracowane. Za dwa oryginalne niezależne opowiadania ocenę podnoszę o pół gwiazdki.