"451* Fahreinheita" Ray Bradbury

451 stopni Fahrenheita - Adam Kaska, Ray Bradbury

Dużo czytam .Albo lepiej powiedzieć, że dużo czytałem. Teraz praca, rodzina i inne hobby delikatnie ograniczają moja czytelniczą aktywność. Mimo tego nadal uważam, że czytam więcej niż przeciętny Kowalski. Dlatego też oprócz nowości i bestsellerów staram się co jakiś czas poznawać klasyk. I tym razem padło na książkę o książkach. O tym, że stanowią zagrożenie. No cóż, podejmę to ryzyko.

 

Głównym bohaterem powieści jest Gay Montag, który jest strażakiem. Problem jest taki, że w przyszłości, kiedy dzieje się akcji książki strażacy nie gaszą pożarów. Oni je wywołują .A dokładniej, spalają książki. W antyutopii, którą są "Stopnie" książki prowokują do niezdrowego zainteresowania innymi rzeczami, którymi ludzie nie powinni się zajmować. Filozofia, moralność, przyroda? To rzeczy zbędne, które wywołują tylko niepokój w społeczeństwie. A co należy zrobić z niebezpiecznymi rzeczami? Spalić! Na popiół, aby ślad żaden nie pozostał. No i Montag tak pali od kilkunastu lat. Ostatnio jednak nieświadomie jedną ze zwodniczych ksiażek przemycił do domu. I poruszony rozmową z nową sąsiadką postanowił otworzyć się na nowe doznania. Spowodowało to nie tylko poszerzenie się jego horyzontów, ale przede wszystkim podpadnięcie aparatowi władzy. Teraz on sam zagrożony jest spłonięciem.

 

Bardzo ponury obraz przyszłości przedstawił nam Bradbury. Pełen ogłupiałego społeczeństwa, które nastawione jest na tanią rozrywkę, podczas której nie trzeba myśleć. Pełen ludzi nie chcących wyjrzeć poza swoje 4 ściany. I mimo, że wiele cech przedstawionych przez autora pokrywa się ze sztandarowymi określeniami dobrej antyutopii, to jednak ta konkretna ksiażka bardziej do mnie trafiłą niż inne przedstawicielki tego gatunku. Ciężko mi powiedzieć dlaczego. Może to dzięki postawieniu w centrum wydarzeń książek. A może ponieważ autor upatruje w literaturze lekarstwa na zdegenerowany świat. Bo ludzkość jest jak feniks, odradza się z popiołów. Jednak jedno nas od tego ptaka odróżnia: my znamy swoje błędy przeszłości i drugi raz ich nie popełnimy, nie spowodujemy kolejnego pożaru z którego będzie trzeba sie odradzać. Wszystko dzięki historii, którą pamiętamy. A pamiętamy dzięki książkom. Prawdę więc miał Piłsudski mówiąc 

„Naród, który nie szanuje swej przeszłości nie zasługuje na szacunek teraźniejszości i nie ma prawa do przyszłości”