"Dziewięciu książąt Amberu" Roger Zelazny

Dziewięciu Książąt Amberu (Kroniki Amberu, #1) - Blanka Kluczborska, Roger Zelazny

Zostało jeszcze trochę klasyki, którą przydało by się poznać. Na wakacje zaplanowałem sobie Kroniki Amberu. Nie wiem jeszcze czy zapoznam się z całą serią, ale kilka poznać trzeba. Wszak to klasyka literatury fantastycznej. Jak Pan Bóg przykazał zaczynamy od pierwszego tomu.

 

Zaczyna się zupełnie jak w Gothicu. Pamiętacie tę grę komputerową? Budzimy się i pojęcia nie mamy kim jesteśmy ani gdzie się znajdujemy. Można powiedzieć, że jesteśmy takim Bezimiennym, który najpierw musi odkryć swoją przeszłość, aby móc postąpić krok do przodu. Dokładnie to samo czeka nas w "Dziewięciu książętach Amberu". Główny bohater budzi się w szpitalu i bladego pojęcia nie wiem co się z nim stało. Ale krok po kroku postanawia się tego dowiedzieć. Najpierw wydostać się ze szpitala, później dowiedzieć jak się tu znalazł i czy ma bliskich. Jeżeli ma, to ich odwiedzić i pozyskać więcej informacji o samym sobie. Jak postanowił tak i zrobił. Dzięki wrodzonemu sprytowi i świetnym umiejętnościom improwizacji w trudnych momentach jak i manipulacji innych ludzi odzyskiwał wspomnienia. A przeszłość nieźle go zaskoczyła.

 

W książkach o takiej konstrukcji nie wolno nic zdradzić potencjalnym czytelnikom. Ponieważ to powolne odkrywanie zagadek przeszłości stanowi rdzeń fabuły. Mogę tylko nadmienić, że Corwin, czyli nasz główny bohater nie do końca pochodzi z naszego świata. Czyta się to ciekawie i szybko, ponieważ wraz z nim odkrywamy nowe i nieznane krainy. Wszystko zmierza do momentu w którym Corwin odzyskuje utraconą pamięć i ... wtedy rozpoczyna się lawina. Wie doskonale co musi zrobić i przyśpiesza akcję przynajmniej dwukrotnie. Do tej chwili wszystko działo się w spokojnym, z góry ustalonym tempie, ale później wydarzenia przyśpieszają tak bardzo, że z dwa razy cofałem się w odsłuchu (ksiażkę przyswoiłem w formie audiobooka) aby jeszcze raz sprawdzić, czy wszystko dobrze zrozumiałem. Najpierw były plany przygotowań do wyprawy i nagle BUM już się bijemy. Taka asymetria w tempie narracji nie przypadła mi do gustu, dlatego też mam nadzieję, że autor do niej nie wróci.

Generalnie można znaleźć bardzo wyraźne odwołanie do filozofii platońskiej co daje spore pole do manewru. Koncepcja jest interesująca, mam nadzieję, że kolejne tomy mocniej rozbudzą moją wyobraźnię. 

 

"Dziewięciu książąt Amberu" to lektura niezbyt długa, ale intrygująca. Kilka ciekawych koncepcji wpływa na pozytywny jej odbiór, lecz zmienna narracja trochę ostudza zapał. Zelazny zaciekawił mnie pierwszym tomem, ale nie wzbudził dużego zainteresowania. Oby to się zmieniło wraz z kolejnymi częściami