"Outsider" Stephen King

The Outsider - Stephen King

Sporo się naczekałem na nowego Kinga. Nie czytałem serii "Pan Mercedes" bo jakoś nie pasował mi ten autor w powieści detektywistycznej. Dlatego też z tym większym utęsknieniem czekałem na najnowszą powieść mojego ulubionego autora. Teraz świeżo po lekturze czas na kilka zdań podsumowania.

 

W Flint City doszło do strasznej tragedii. W miejskim parku bestialsko zabity i zgwałcony został 11-letni  chłopiec. Policja opierając się na zeznaniach licznych świadków i materiale dowodowym zebranym na miejscu zbrodni jest pewna, że zna sprawcę. Jest to Terry Maitland, miejscowy nauczyciel angielskiego i trener Młodej Ligi. Detektyw Ralph Anderson postanawia go aresztować i jak najszybciej skazać. Po aresztowaniu okazuje się jednak, że Maitland ma niezwykle mocne alibi, które potwierdza kilkanaście osób. Według badań podejrzany był w tym samym czasie zarówno na miejscu zbrodni jak i w oddalonym ponad sto kilometrów dalej spotkaniu ze znanym pisarzem. Czy możliwa jest bilokacja? I jeżeli to nie Terry, to kto?

 

Pierwsze 200 stron wypada cudownie. Poznajemy zarówno dowody obciążające nauczyciela jak i jego alibi. Jako czytelnik mam mętlik w głowie nie wiedząc komu ufać i gdzie szukać sprawcy. Świetny pomysł pozwalający na bardzo wiele domysłów. Rozdwojenie osobowości? Zły brat bliźniak? Mroczne alter ego? Efekt szalonych eksperymentów? Szkoda jednak, że żadne z tych domysłów się nie sprawdzają. Za całą tą chryją kryje się bowiem pewna siłą nieczysta mocno kojarząca się z krzyżówką wampira i zmiennokształtnego. Nie chcę zdradzać zbyt wiele, ale takie rozwiązanie nie przypadło mi do gustu jak również mocne nawiązanie do potwora z hiszpański ludowych podań El Cuco. Wydaje mi się, że autor poszedł trochę na łatwiznę nie szukając tu jakiegoś głębszego rozwiązania.

Zawsze dzieiła Kinga fascynowały mnie tym, że największy mrok i zło czai się w zwyczajnych codziennych czynnościach i rzeczach. Każdy z nas ma w sobie Mrok, który umiejętnie pielęgnowany dochodzi do głosu i potrafi zmienić nas w prawdziwe bestie. To było najważniejsze przesłanie w książkach tego autora. I po czymś takim z niepokojem potrafiłem patrzeć pluszową małpkę na półce, lub zaczynałem się denerwować, gdy w autobusie jakiś nieznajomy powtarzał w kółko pod nosem ciągle to samo zdanie. Tutaj zawiodłem się, ponieważ zamiast cząstki wewnętrznego zła otrzymujemy zło jak najbardziej zewnętrzne. Nie związane w żaden sposób z bohaterami książki i oderwane od nich. To smutne, ponieważ z takim pomysłem można było zrobić coś dużo lepszego.

Druga rzecz, która mi się nie spodobał to bardzo wyraźne nawiązanie do serii "Pan Mercedes". Przypomnę, że nie czytałem jej a mimo do zostałem uraczony dużymi spojlerami. Jedna z głównych postaci kobiecych występowała we wspomnianej serii przez co zdradziła prawdopodobnie ważne fakty czytelnikowi. Ja rozumiem przeplatanie się bohaterów na łamach książek Kinga i ich wzajemne zależności, ale na Boga to powinny być subtelne aluzje tak jak to robił w Mrocznej Wieży a nie zdradzanie zakończenia! Może ja kiedyś jednak chciałem się z tą serią zapoznać. Teraz muszę się poważnie nad tym zastanowić.

 

"Outsider" mocno mnie wkurzył niewykorzystanym potencjałem. Z tego mogło wyjść coś bardzo dobrego, a otrzymałem historyjkę o Boogieman-ie. Warsztatowy nie mam wiele Kingowi do zarzucenia, lecz nie cieszyłem się z lektury tak bardzo, jak sugerowała jej pierwsza połowa. Od mistrza oczekuję czegoś więcej