"Echopraksja" Peter Watts
Są takie książki, które miały być tylko przerywnikiem przed powrotem do jakiejś serii. Takie, które czyta się szybko, przyjemnie ale i bez zobowiązań. Takie, które może i nie zostaną w pamięci na długo, ale przynajmniej po skończeniu czujesz, że to był miło spędzony czas. Są takie książki. I jest "Echopraksja".
Daniel Brüks to biolog żyjący u schyłku XXII wieku. Jest trochę staroświecki, ponieważ nie posiada żadnych wszczepów ani ulepszeń, będących w tych czasach na porządku dziennym. Podczas swoich badań dostaje się przez przypadek w epicentrum konfliktu zbrojnego w którym wojsko staraj się unieszkodliwić pewną interesującą sektę religijną Dwuizbowców. Dwuizbowcy nie dosyć, że stawiają skuteczny upór, to jeszcze zgarniając przy okazji Daniela uciekają statkiem kosmicznym. Tak oto nasz bohater staje się przypadkowym pasażerem podczas misji mającej na celu spotkanie z nieznanymi istotami niedaleko Słońca. Aby dodać do tego więcej różnorodności dodam jeszcze, że na pokładzie znajduje się wampir z zastępem wojskowych zombie, były żołnierz, który potrafi wyłączyć świadomość aby stać się maszynką do zabijania i nawigatorka, która też do normalnych nie należy. Niezła menażeria, co?
Postawmy sprawę jasno, jest to hard sci-fi. Bardzo, bardzo hard. To miała być odskocznia od innej zaczętej serii a skończyło się na dwóch miesiącach męczarni. Męczarni, ponieważ aby zagłębić się w "Echopraksję" należy byś skupionym i wypoczętym. Przeczytanie kilku stron przed snem kończyło się szybkim odpłynięciem. Miałem już do czynienia z prozą tego autora, a konkretnie z "Ślepowidzeniem" i pamiętam ,że do łatwych ta lektura nie należała. Jednak tutaj zostało to spotęgowane. Stanowczo oświadczam, że za hard sci-fi wiecej się nie wezmę bo nie jestem w stanie docenić tego gatunku. Za głupi jestem po prostu. I o ile w "Ślepowidzeniu" pomysł na kreacje wampira był nowatorski i najmocniej odcisnął się w mojej pamięci, to tutaj Dwuizbowcy jakoś mnie nie pociągali. Warsztatowo nie mam się chyba do czego przyczepić. To jest po prostu typ literatury, który jest bardzo naukowy a mało fabularny. Jeżeli lubicie takie klimaty to bierzcie w ciemno. Ja jednak pozostanę przy swoich lżejszych pozycjach.