"Rytmatysta" Brandon Sanderson
![Rytmatysta - Brandon Sanderson](http://booklikes.com/photo/max/200/300/upload/books/d/2/d2eb796f0a16ee9cbc344ef45b1ba4ac.jpg)
Przyzwyczaiłem się już, że jak biorę ksiażkę Sandersona to muszę przygotować się na pokaźnych rozmiarów "cegłę" z niezwykle rozbudowanym systemem magicznym i pomysłowym światem. Zastrzegam, że nie czytałem żadnej z młodzieżowych pozycji tego autora. Dlatego też, gdy wziąłem w rękę "Rytmatystę" poczułem się nieco zawiedziony. Tylko 300 stron, toż to wstęp chyba. Czy za niewielką objętością w parze poszło spłycenie świata? Postaram się odpowiedzieć na to pytanie.
Akcja powieści dzieje się na pewnym Uniwersytecie w USA, gdzie zamiast stanów są wyspy. Część z uczniów jest w stanie tworzyć rytmatyczne linie, czyli można powiedzieć, że posiadają zdolności magiczne. Pozostała grupa to regularni uczniowie bez tych zdolności. Nasz bohater Joel zalicza się do tej drugiej , lecz od zawsze był zafascynowany Rytmatyką i postanowił zgłębić jej tajniki, choćby tylko teoretyczne. Podczas letnich wakacji, gdy pomaga jednemu z profesorów zaczynają się tajemnicze porwania młodych adeptów rytmatyki, którzy wyjechali do domów. Wraz ze swoim pryncypałem starają się rozwikłać zagadkę serii zniknięć i dochodzą do niezwykłych wniosków.
Pomysł na system magiczny jak zwykle jest bardzo oryginalny, ale tym razem jakoś nie przypadł mi do gustu. W skrócie chodzi o to, że niektóre osoby są w stanie ożywiać swoje rysunki nakreślone kredą. Tak ożywione stworzonka zwą się kredowcami i są wykorzystywane zarówno do pracy jak i do walki. Poznajemy dosyć szczegółowo podstawy rytmatyki oraz zasady kreślenia obron i linii ataku, lecz nie wiemy jakie jest źródło tych umiejętności. Może to dlatego sam pomysł wydaje mi się nieco infantylny. Każdy chyba w dzieciństwie podczas bazgrania po chodniku marzył o tym, by świeżo co narysowany samochód ożył i pojechał dalej przed siebie. I jak bardzo by tej koncepcji nie rozbudowywać to jednak sprowadza się ona do dziecięcych marzeń. Nie jest to złe, nie zrozumcie mnie źle, ale jakoś nie do końca w moim guście. Na szczęście jest to jedyna rzecz, co do której mam mieszane odczucia. Sam główny bohater, akcja i świat to bardzo dobra robota autora. Joel wydawać by się mogło standardowy biedny nastolatek, który ma nadzieję na bycie kimś wyjątkowym jest wiarygodny. Co więcej jego historia poprowadzona jest bardzo zgrabnie i wcale nie tak oczywista jak by sie mogło wydawać na pierwszy rzut oka. Fabuła oprócz klasycznych skoków mających miejsce podczas kolejnych ataków wypełniona jest przeszłością głównego bohatera, jego nauką i delikatnym zarysowaniem świata. Wiadomo, że ludzie toczą nieustającą walkę z dzikimi kredowcami, ale jaka jest przyczyna tego konfliktu jest dla nas tajamnicą. Jak również podstawy magii. Nie wiemy co sprawia, że ktoś jest Rytmatystą a jego brat już nie. Autor umiejętnie zachęca nas do poznania świata nie zdradzając zbyt wiele. Jak na pierwszej randce. Zanęci, odkryje skrawek tajemnicy, ale po więcej musisz się postarać i zaprosić jeszcze raz.
"Rytmatysta" jest zajmującą i intrygującą historią wagi lekkiej. Mówię to oczywiście w kontekście innych utworów Sandersona. Bez znajomości innych jego dzieł wskakuje o stopień wyżej na półkę "średnie". Czytało mi się z przyjemnością i chętnie zabrałbym się za kontynuację, lecz szanse na nią są raczej mizerne patrząc na grafik autora. Jest to idealna niezobowiązująca ale i nie banalna historia, która da wam sporo przyjemności podczas lektury.