"Straż! Straż!" Terry Pratchett
Ta pozycja kuła mnie po oczach od jakiegos czasu. No bo do czego to podobne, że przeczytałem drugą oraz trzecią część cyklu o straży miejskiej w Ankh-Morpork a opuściłem pierwszą!? Sprawa wymagałą natychmiastowego wyjaśnienia, dlatego też podjąłem odpowiednie kroki...
"Straż! Straż!" opowiada o Straży Miejskiej w największym, a na pewno najbrudniejszym mieście w Świecie Dysku.Ciężko ją nazwać prężnie działającą grupą, ponieważ liczy ona sobie dokładnie trzech członków. Kapitan Vimes, który większość czasu spędza w knajpach lub rynsztokach uzupełniając niedobór alkoholu w organizmie, sierżant Collon, który jak ognia unika odpowiedzialności oraz spotkań z włąsną żoną (co od kilkunastu lat wychodzi mu perfekcyjnie), oraz kapral Noobs, będący przyczyną wstydu rodzaju ludzkiego. Głównym ich zadaniem jest nie rzucanie się w oczy obywatelom a już szczególnie przestępcom. Co jakiś czas w środku nocy zadzwonią też dzwonkiem i szeptem oznajmią, że wszystko jest w porządku. Jak więc widzicie, są to bardziej pozoranci niż stróże prawa, lecz dzieki takiemu zachowaniu zachowują cały czas głowy na karkach, ponieważ nie ma co ukrywać, że Ankh-Morpork nie należy do bezpiecznych miast. Kiedyś Straż liczyła więcej członków oraz spełniała ważniejszą rolę w społeczeństwie, ale odkąd Patrycjusz Vetinari dogadał się z Gildią Złodziei oraz Gildią Skrytobójców ich usługi okazały się zbędne. Wystarczy bowiem uiścić odpowiednią opłatę ww Gildiom, a wtedy wszelkie nieplanowane kradzieże lub zabójstwa stają się ich wewnętrzną sprawą i szybko ulegają wyjaśnieniu.
I w takich realiach w mieście pojawia się Marchewa. Jest to człowiek wychowany przez krasnoludy, który jest niesamowicie prostoduszny, naiwny i niewrażliwy na ironię. Zgłasza sięon na ochotnika do Straży, aby stać się prawdziwym mężczyzną, ponieważ majac ponad 2 metry trzeba w końcu zaakceptować fakt, że krasnoludem nie jest. Po przeczytaniu zbioru praw i obowiązków staje się on najbardziej żarliwym i sumiennym funkcjonariuszem Straży w mieście, co nie wszystkim jest na rękę. Tym bardziej, że mieszkańców zaczyna niepokoić smok i słyszy się plotki o powrocie potomka dawno wygasłej linii królewskiej...
"Straż! Straż!" jest powieścią ośmieszającą kulisy włądzy oraz zachowania dużych społeczności. Pratchett bardzo celnie wskazuje oraz piętnuje wady, których wszyscy jesteśmy świadomi, lecz nie zawsze potrafimy je dostrzec. Sam fabuła jest interesująca oraz pełna smaczków, które jednak nie zawsze mi "smakowały". W innych ksiażkach tegoż autora potrafiłem się zaśmiać do rozpuku lub czasami wręcz obsmarkać podczas wybuchu wesołości, Tutaj mi tego zabrakło. Był inteligentny humor, były przestrogi oraz przesłanie i była całkiem fajna fabuła. Czemu więc się czepiam? Dobre pytanie. Książka jest na prawdę bardzo przyjemna w odbiorze, więc musze uznać, że wina leży po mojej stronie. Prawdopodobnie gdybym czytał chronologicznie to wszystko było by ok. A jak się zaczyna serię od środka i później trzeba wracać to tak się to kończy.
Tak więc niech będzie nauczka dla mnie, żeby serie czytać od początku, a nie cudować. To chyba cenna lekcja