"Blade Runner. Czy androidy śnią o elektrycznych owcach" Philip K. Dick

Blade Runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach? - Philip K. Dick, Sławomir Kędzierski

Czegoś ostatnio szukam.Wiercę się, przeglądam różne strony internetowe, przekładam i układam książki na półkach, no słowem niespokojny się zrobiłem. Chwyciłem za literaturę inną niż zazwyczaj czytam (to będzie kolejna recenzja, jeżeli dotrwam i biblioteka nie wyśle do mnie swoich agentów), ale uznałem , że to chyba nie to. Czego więc szukam? A żebym to ja wiedział! Najciekawsze w poszukiwaniach jest to, że jak znajdę, to dopiero się dowiem. Stanę wtedy, oczy otworzę na pełnym zakresie, usta również i wydam z siebie tę krótką, lecz adekwatną głoskę "O!" I wtedy będę zadowolony..

 

A na razie szukam dalej. I w swoich poszukiwaniach zawędrowałem na dalekie i nieznane mi wody. Po pierwsze chwyciłem za fantastykę naukową, której wielkim fanem nie jestem, po drugie natomiast przyznać muszę, że książki nie przeczytałem, co najwyżej okładkę. Czemu tak? Ponieważ pierwszy raz spróbowałem audiobooka. Dlatego kilka minut temu miałem nieliche opory, aby wcisnąć ten guziczek "Przeczytane". Szukałem namiętnie innego przycisku, a mianowicie "Przesłuchane" ale się zawiodłem...  Co mnie skusiło, aby zabrać się za tę pozycję i to w tak odmiennej formie? Otóż reedycja ksiażek Dicka przez wydawnictwo Rebis kuła mnie od jakiegoś czasu w oczy. Coś mi mówiło, że ten autor wart jest przeczytania. Problem był taki, że żadnej ksiażki nie posiadałem, natomiast funduszy na zakup też nie było. A będąc raptusem chciałem tu i teraz. I najlepiej jeszcze ładnie podane. Dlatego też zdecydowałem się na audiobooka. Ściągnięcie plików mp3 zajęło mi kilka minut, pojawił się natomiast problem kiedy mam to przesłuchać. Nagranie bowiem tej jakości (o tym później wspomnę) wymagało w miarę cichego otoczenia i skupienia. Z ratunkiem przyszła mi ładna pogoda oraz inne hobby, które kultywuję od jakiegoś czasu, a mianowicie bieganie. Słuchawki na uszy, telefon na ramię, buty na nogi i jazda do lasu. Zawsze towarzyszyła mi przy tym jakaś muzyka, szybka czy też szybsza, więc potrzebowałem kilku kilometrów, żeby się przyzwyczaić, ale później to już z górki poszło. Tak więc połączyłem przyjemne z ... przyjemnym i przesłuchałem książkę strasząc dziki i wiewiórki. To może teraz słów kilka, o czym traktuje "Blade Runner"?

 

Powieść osadzona jest w niezbyt dalekiej przyszłości, gdzie Ziemia skażona jest pyłem radioaktywnym i większość normalnych i rozsądnych ludzi odleciało na kolonie ziemskie, na przykład na Marsie. Ci, którzy zostali muszą liczy się z tym, że działanie pyłu z czasem spowodować może u nich pewne mutacje, czyniąc z nich obywateli drugiej kategorii, czyli specjali. Główny bohater, Rick Deckard jest funkcjonariuszem policji, którego dodatkowym etatem jest łowca androidów. Po co łapać androidy? Otóż każdy człowiek wyruszający na kolonie otrzymuje towarzysza tj, androida, który dotrzymuje mu towarzystwa, pomaga w codziennym życiu oraz go chroni. Lecz w raz z rozwojem robotyki i cybernetyki, antki(nazywane tak potocznie) zyskały większą świadomość i  nie wszystkim podobało się życie na odludziu. Czasem nieliczne jednostki buntują sie, zabijają swoich właścicieli i wracają na Ziemie chcąc wtopić się w społeczeństwo. Na takich zbiegów polują właśnie łowcy. Problem w tym, że najnowsze modele są praktycznie nie do odróżnienia od ludzi. Jedyną cechą, która ich wyróżnia jest brak empatii. Na Ziemi, gdzie większość zwierząt wymarła w skutek skażenia empatia urosła do rangi religii. Zwana jest Merceryzmem i polega na łączenie się z innymi ludźmi oraz Mercerem poprzez skrzynkę empatyczną i wzajemnym dzieleniu się aktualnym stanem ducha. Oprócz tego, każdy obywatel powinien mieć jakieś zwierzę. Dzięki opiece nad nim, karmieniu i doglądaniu mocniej kształtuje współodczuwanie. Niestety zwierzęta są bardzo drogie, więc niektórzy nie chcąc być źle spostrzegani przez sąsiadów kupują sobie elektroniczne odpowiedniki. Takie androidy zwierząt. Towarzyszymy więc Rickowi, który ma dosyć własnych problemów, a co dopiero nowe utrapienia z androidami. Kiepska płaca, brak kasy na zakup prawdziwej owcy, depresyjna żona. Facet nie ma łatwo a tu się okazuje, że na Ziemi pojawiło się 6 zbiegłych robotów.

 

Nie jest to historia prosta, typu znajdź, wyceluj, zastrzel. W międzyczasie w raz z Rickiem zastanawiamy się, czy faktycznie android nie posiada prawa do życia i samodzielności. Czy sama empatia może być wyznacznikiem człowieczeństwa. No i co z ludźmi, którzy są naturalnie pozbawieni jej w znacznym stopniu. Czy aby tak łatwo odróżnić człowieka od antka? Pytania się mnożą i nie wszystkie doczekają sie odpowiedzi. Cóż ma bowiem zrobić Deckard, który w pewnym momencie odkrywa, że zaczyna coś czuć do androida? A może i on sam nie jest człowiekiem, tylko ma wszczepiony moduł pamięci symulujący jego dotychczasowe życie? Pytania, pytania, pytania... Chyba właśnie tym charakteryzuje się wczesne sci-fi. Pytaniami na które sami musimy sobie odpowiedzieć. I wrażeniem, że nic nie jest proste...

 

Na zakończenie słów kilka o samym audiobooku. Nagranie było niesamowicie wciągające, i nie była to zasługa jedynie aktorów podkładających głos (Robert Więckiewicz, Andrzej Chyra, Ania Dereszowska i inni) lecz całej otoczki. Gdy Rick szedł ulicą słyszałem krople wody kapiące z tyły za moim prawym uchem, jeżeli był na dachu to nad głową przelatywały mi hovery(rodzaje samochodów). Wszystko dzieki efektom 3D. Dodatkowo całość okraszona została cudowna ścieżką dźwiękową. Przyjemny jazz idealnie oddawał klimat powieści i aż nie chciało się ściągać słuchawek. Jedyny minus jaki mogę znaleźć, to czas. W oryginale ksiażka Dicka ma 270 stron, co pozwala na przeczytanie jej w kilka godzin(4-5 w moim przypadku), natomiast nagranie dzięki wspomnianej już przeze mnie dbałości o szczegóły trwa prawie 7 godzin. Ale jeżeli komuś się nie śpieszy, to nie ma problemu. Mam nadzieję, że przyszłe audiobooki, które przesłucham będą równie dobre.