"Portret Doriana Graya" Oscar Wilde

Portret Doriana Graya - Oscar Wilde

Czy mieliście kiedyś takie uczucie, że posiadacie jakąś informację, jakieś blade pojęcie o czymś, lecz za Boga nie jesteście w stanie określić skąd? Ja tak miałem odnoście Doriana Gray i to zanim wyprodukowali film na podstawie tej powieści. Wiedziałem, że kiedyś i gdzieś słyszałem o młodzieńcu, który się nie starzał i nie zmieniał dzięki cudownemu obrazowi, którry brał to wszystko na siebie. Nie byłem w stanie określić kto był autorem tej powieści ani nic więcej, lecz taka mała łaskoczaca istotka w środku, zwana ciekawością nie dawała mi spokoju. Gdy w 2010 na ekrany trafiła ekranizacja, istotka została trochę nakarmiona, lecz jak to często bywa, apetyt rośnie w ramach jedzenia. Film mi się nie podobał, więc nie zostało mi nic innego niż znaleźć pierwowzór i zagłębić się w niego.

 

"Portret Doriana Graya" jest powieścią o młodzieńcu, który w wyniku próżności oraz podszeptom innych innych staje się potworem. Zaprzedając swoją duszę sprawia, iż wszelkie oznaki starzenia się czy też niehigienicznego stylu życia zamiast odcisnąć piętno na jego twarzy, pojawiają się tylko na jego portrecie. Lata lecą, Dorian oddaje się wszelkiego rodzaju przyjemnościom i rozpuście lecz jego powierzchowność pozostaje taka sama. Pierwotnie daje mu to niesłychaną przyjemność i tylko napędza go do dalszego folgowania sobie, lecz z czasem błogosławieństwo to staje się brzemieniem nie do zniesienia i doprowadza do nieuchronnego końca. Jakiego? Myślę, że każdy się domyśla.

 

Nie spodziewałem się, że książka ta tak mnie wciągnie. Żeby było ciekawiej, wcale mi się nie podobała. Ogrom teorii głoszonych przez przyjaciół Doriana lub też jego samego nie trafiało do mnie, lub wręcz mnie odrzucało. Styl życia, zachowanie odnośnie niższych warstw społecznych czy też siebie nawzajem były dla mnie niesmaczne. Cały dekadentyzm, fatalizm i znudzenie codziennością wręcz drażniło. Dlaczego więc czytałem dalej? Ponieważ nie zostawałem obojętny. Mnóstwo jest książek na rynku które po przeczytaniu zapominamy w przeciągu kilku tygodni. Dzieje sie tak dlatego, ponieważ nie poruszają nas. Są chwilową rozrywką, lecz w gruncie rzeczy obojętną. Oscar Wilde sprawił, że nie potrafiłem przejsć obok tej ksiażki obojętnie. Nie ważne, że nie popierałem jej. Musiałem zająć jakieś stanowisko. I tu tkwi całą tajemnica.

 

Kolejnym elementem, który bardzo mi się podobał był opis arystokracji angielskiej w XIX stuleciu. Ciągłe spotkania towarzyskie, uwielbienie sztuki, obiadki, kluby dżentelmenów, polowania itd. Życie jak w bajce, które tych ludzi po prostu nudziło. Mając wszystko szukali nowych doznań, czegoś co wyrwie ich na chwilę z nastroju zobojętnienia. A najszybciej to znajdowali w zepsuciu, morfinie lub innych użytkach. Na zewnątrz piękni, dostojni i szykowni. W środku jednak zepsuci i gnijący, zupełnie jak portret Doriana Graya.

 

Polecam serdecznie